Fragmenty „Kroniki mistrzów pruskich” autorstwa ks. Marcina Muriniusa. Kronikę opublikowano po raz pierwszy w Toruniu Roku Pańskiego 1582.
O POŁOŻENIU ZIEMIE PRUSKIEJ NAZWISKU JEJ
A O OSADZIE PIERWSZYCH DO NIEJ PRZYCHODNIÓW
CAPUT I
A O OSADZIE PIERWSZYCH DO NIEJ PRZYCHODNIÓW
CAPUT I
Ziemia pruska rodna,
okwita i osiadła, ma Litwę od słońca wschodu, od południa Polskę,
od pułnocy Iflanty, od zachodu pomorską ziemię. Gdy się na wiarę
krześcijańską nawrócili, zamków w liczbie siedmdziesiąt i dwa, a miast
sześćdziesiąt i dziewięć było. Rzeki takież kosztowne ma, z których
Wisła naprzedniejsza z Polski idąc Toruń podlewa, a za Gdańskiem w morze
wpada; ma też i innych rzek dosyć, jako Nogat, Elbing, Weserę, Ossę,
Drewnic i inne. Jezior w liczbie kładą być małych i wielkich dwa tysiąca
trzydzieści i siedm.
Ta ziemia od starodawnych Ulmigania była
zwana, stądże obywatele Ulmigeri byli zwani. Miechowita pisze,
że w Bitymi królem był Prussia imieniem, którego Hannibal namówił, aby
przeciw Rzymianom wojnę podniósł, co gdy uczynił, porażony i z królestwa
wyzuty, do Ulmiganii z swoimi się udał i tak po tym królu z Bitynii
ziemia nazwana Prussia acz też inni od Brutena pana ich ją mianują, o co
sporu wieść nie potrzeba. Obywatele ziemie tej oni starzy Prusowie
ludzie byli prości (jako w pogaństwie), dzicy, jednakże przychodniom
lutościwi i uczynni. Do tych w pustynie potem Cymbrowie, Getae albo
Gepidowie, już długimi wojnami, które we Włoszech wiedli, spracowani,
przyszli ze wszystkim sprzętem i dobytkiem, a z nimi się zbraciwszy,
osadzać się jęli, napierwsze miasto założyli Romnowo, jakoby Rzym nowy,
którzy jednak jednego prawie rodu z Litwą byli, jedno przez obcy naród
język zmienili. To miasto Romanowo albo Romnowo naprzedniejszym stolcem
było ziemie pruskiej aż do przyjazdu Krzyżaków, które potem zburzone
przez Bolesława Chabrego, króla polskiego, roku 1017, a teraz tam
miasteczko jest rzeczone Heiligenbeil, jakoby Święta Siekierka.
O WEJDEWUCIE, PIERWSZYM KRÓLU PRUSKIM
CAPUT II
CAPUT II
Gdy się lud za czasem
rozmnażał a bez wszego rządu żył, wydzielając sobie ziemię ile kto
chciał i gdzie mu się podobało, tak iż im ciasny się prawie zdał kąt ten
(boć gdzie rządu nie ma, tam zamieszanie), za czym przyjaciółmi zewsząd
byli ogarnieni, przetoż rozmawiać o postanowieniu króla i rządu dobrego
poczęli. Tam Wejdewutus Litalan inszych dzielnością, dowcipem
i dostatkiem przechodząc, rzecz do zgromadzonych Borusów uczynił, przez
podobieństwo rzekąc: Gdybyście Borusowie nad pszczoły wasze głupszymi
nie byli, te różnice między wami łatwie by się uspokoiły, bo widzicie,
iż pszczoły króla mają, któremu posłuszni są, on ich sprawy rozradza,
każdej z nich pewną robotę daje, tenże niepożytecznych wygnanim z ulów
karze, one też miłe pszczółki sobie zlecone dzieła pilnie wykonywają,
jakoż to sami widzicie, tym kształtem wy też króla sobie postanówcie,
jego wszyscy, żadnego nie wyjmując, we wszem posłuszni bądźcie, niech
swary miedzy wami porównywa, złość karze, niewinności broni, to mu
w zupełną moc oddajcie.
To słysząc Prusowie krzyknęli;
I chceszże ty być nad nami Boiotheros? – co ich językiem króla pszczół
znaczy. Tak Wejdewutos nie gardząc ich głosami królem pruskim został,
a to do czego ich pierwej przykładem pszczół wiódł, pilnie kończył, bo
prawa naprzód im postanowił, miejsca pewne do mieszkania tułającym się
naznaczył, ziemię ku oraniu według potrzeby każdemu z osobna wymierzył,
drugich do bydła, do rybactwa i do innych spraw obrócił. To też ustawił,
aby żaden gospodarz dobytku więcej nie chował, ani czeladzi, jedno co
z potrzebę mieć mógł, insze, aby przedał albo pobił, ułomnych i do
roboty niegodnych nie żywił. Wolność też tę dał, żeby synowie ojca albo
matkę strupione starością i mdłych sił, jako niepożytecznych wolno było
zadawić, by próżno chleba nie jedli a (tak ociec i matka siła dzieci
używi, a wielkość dzieci jednego ojca albo matki zgrzybiałej używić nie
chcą). Aby też z jedną żoną każdy przestał, ustawił.
A iżby lud dziki a okrutny w ludzkość
wprawił, miodu sycenia sposób im podał, schadzki do gospód ustawił,
biesiady rozmaite wymyślił i nie omylił się w tym, bo potem tak
zmiękczeli, iż gdzie chciał, tam ich nakierował. Gościom też, aby
przystojna ludzkość i uczynność była pokazowana rozkazał i innych wiele
rzeczy (jako w pogaństwie) postanowił, szcześliwie tak przez wiele lat
panując, żywota swego dokonał mając lat wieku swego 116, zostawiwszy
po sobie synów 12, którym też za żywota pewne udziały naznaczył, o czym
będzie niżej.
O BRUTENIE, JEDNOWŁADCY PRUSAKÓW
I O JEGO DO STANU KAPLAŃSKIEGO UDANIU
CAPUT III
I O JEGO DO STANU KAPLAŃSKIEGO UDANIU
CAPUT III
Brutenus jednowładca
Prusaków (od którego też mniemają być rzeczoną ziemię pruską), widząc
i siebie zeszłego w leciech, tudzież Wejdewota, brata swego na państwo
obranego, nabożnym został, dobrowolnie bratu Wejdewutowi państwo
spuściwszy.Ten Bruteno był potem wybranym nawyższym kapłanem ceremonijej
albo obrzędów bogów pogańskich, a przemieniwszy mu imię, według
zacności urzędu nazwali go Kirie Kirieito, które już imię było
wszystkich potem na ten urząd wsadzonych. Za postępkiem zasię czasów
prości ludzie Prusowie zwali te nawyższe kapłany Krywe Kryweito, to jest
bliski nasz pan.
W takowej wadze ten to Krywe Kryweito
był, że na jego rozkazanie wszyscy byli posłuszni, na koniec gdy przzez
sługę swego znak albo więc laskę posłał, gotowi
Prusowie do wszytkiego byli.
Tej nadzieje na koniec o nim byli, że wszelkna dusza zmarłego człowieka
mimo jego dom iść musiała, a znak tam swej wędrówki znakiem jakim
pokazała. Przetoż tego dochodząc i z dalekich krajów do niego
przychodzili, a o zmarłym jeśliże się mu ukazał pytali, który nie widząc
osoby jako żyw, wszytkę jego postawę, ubiór, obyczaje, jaki był
powiedział, a tym sławę u wszech sobie zjednał. Łupów też i dobyczy
trzecią część mu zawsze oddali, gdy z wojen przyjeżdżali etc. Takowa moc
dyjabelska i zaślepienie ludzkie, iż temu wierzyli.
BOGOWIE, KTÓRE PRUSACY CHWALILI
A IM MODŁE ODDAWALI I KTÓRYM SPOSOBEM
CAPUT IV
A IM MODŁE ODDAWALI I KTÓRYM SPOSOBEM
CAPUT IV
Prusowie pogani nie
mając jasności słowa Bożego, przykładem innych miasto Stworzyciela
stworzenie chwalili, a nie tylko na niebie będące słońce, miesiąc,
gwiazdy, ale też sprośny gad, węże i żaby czcili.
Brutenus pierwszy ich patryjarcha
nabożeństwa stanowić począł, a bogowie, którym od nich z swymi potomkami
czynił ofiary, te imiona mają: Patollo, Patrimpos, Percunos. Romanowo
albo Romnowo od Rzymu rzeczone, naprzedniejsze a główne miasto Prusów
starych, stolicą było Krywe: Kryweita, tamże wielkim kosztem zbudowany
mu był niedaleko kościół pod dębem, nad podziwienie ludzkie rozłożystym,
który też dąb za święty mieli, a za dyjabelskimi czary zimie i lecie
zielony był, trwały i nienaruszony.
Po prawej ręce dębu bałwan Perkunos
nazwany, po naszemu Piorun, postawili, temu na ofiarę Prusowie, Żmódź
i Litwa sąsiedzi ogień ustawiczny we dnie i w nocy z dębiny palili,
do czego wejdelotowie (to jest słudzy kościelni) postanowieni byli,
których to już nawiętszy urząd był pilnować, aby ogień ten według nich
święty Perkunusowi bałwanowi nigdy nie zagasł, co jeśliby przez
którego z nich niedbalstwo zagasł, na gardle taki był karan.
A tu znać, iż pogani bogów swych modły
gnuśnie odprawiać nie chcieli, uczmyż się od nich, abyśmy Pańskich spraw
tak poważnych leniwie też nie sprawowali.
Drugi bałwan Potrimpos zwany, to jest
ojczystych bóg (łacinnicy dii paenates mówią), miał swój obraz
na kształt węża wzdłuż zwitego z miedzi, któremu k woli Prusowie, Żmódź,
Litwa jako jednego zmamienia ludzie, kożdy z nich węża żywego w domu
chował a mlekiem żywił. Na trzecim rogu bałwan dyjabelski trzeci stał,
Patello nazwany, któremu ku czci każdy w domu u siebie głowę umarłego
człowieka chował. Nie przestali jeszcze Prusowie na bogach tych, mało im
ufając, jakoż nie było komu.
Czwartego Wirschaitos obrali, a jemu
ruchome i nieruchome rzeczy, konie, krowy, świnie, owce, kozy i inne
bydło zlecili. Jeszcze chcąc mieć światu gospodarzów nad gęsiami, kury,
kaczkami, pacami, gołębami i nad innym ptastwem, boga zmyślonego
przełożyli, którego Schwoibrata nazwali. Gurcho bóg ich szósty, z ich
mniemania nad żywiołami, zbożem i ludzkimi pokarmy miał moc. Innych
sprośnych bałwanów zmianki nie czynię. Wyższy namieniony dąb, gdzie
trzej bałwani stali, u poganów Prusów święty, okryty był wkoło płótnem
od ziemi na ośm łokieć wzwyż, tam nikomu wniść się nie godziło, jedno
Krywo Kryweitowi, papieżowi pruskiemu a wejdelotom, kapłanom jego. A gdy
z ofiarami przychodziło pogaństwo, vellum tego albo zasłony uchylano,
tak że swe modły czynili.
O ŚWIĘTACH PRUSÓW POGANÓW I INSZYCH ZABOBONACH
CAPUT V
CAPUT V
Święta obchodzili
Puschuita boga (albo raczej dyjabła), którego mniemali mieszkać
pod krzewiną bzową, przetoż to drzewo w wielkiej u nich uczciwości było.
Parsztuki też, jakoby aniołki jego, czcili a kolacyją dla nich
w gumniech pospolicie narządzali, tam odprawiwszy ceremonije pogańskie,
zamknąwszy za sobą drzwi, onych pokarmów odeszli, tam oni Parstukowie
o pułnocy mieliby jeść, nazajutrz patrzali pogani, której by potrawy
więcej ubyło, tej się więtszego urodzaju spodziewali. Jestjeszcze tego
zakału po części w Kurlandskiej, Inflantskiej, Sambijskiej albo Sudawen
ziemiach. Ale i za Toruniem (co dziwna) jeszcze to nie zginęło, jako
około Chojnic, Kamienia. Sempelborka o tym drzewie bzowym siła trzymają,
a dziwne jakieś ziemne fantasmata pod nim być twierdzą, które oni
krasnymi ludźmi zowią i mówią, iż często w nocy, gdy miesiąc świeci
ludziom, zwłaszcza chorym, widzieć się dawają. ich urodzie powiadają, iż
więcej na łokieć nie są wyższej wzrostem. Też to o nich dzierżą,
żeby oni niewdzięcznym zboże z gumien brali, a do tych co je czczą
nosili.
Na schodzie października też bogu
Ziemiennikowi szczedwszy się w gromadę czynili, co i dziś jeszcze
na niktórych miejscach czynią, z cerymonijami starych poganów, które tu
krótce przełożę, abyś obaczył, jako stary nałóg zły. Zebrawszy do gumien
zboże z kila wsi, Składają się na biesiadę, a gdy się zejdą gospodarze
z żonami i z dziećmi, i z sługami, potrząsną stół sianem, a drugdzie
obrusem przykryją, chleba nakładą i cztery kufle piwa postawią. Po tym
przywiodą cielca i cielicę, barana i owcę, kozła i kozę, ze każdego
samca i samicę, takież i ptaków. Tam ich ksiądz czarownik, chłop prosty,
wymówiwszy swoje baśni, kijem uderzy którekolwiek z onych bydląt, tam
potem wszyscy kijmi tłuką, ofiarując to Ziemnikowi dyjabłu swemu
a dziękując mu, iż od wszego złego ich zachował. Z tej ofiary potrawy
gotują, a do stołu siadwszy, od każdej potrawy, pierwej niż jedzą,
po wszystkich kąciech po sztuce miece ich wieszczek za ofiarę swemu
Ziemiennikowi, tuż jedzą i piją, w długie trąby hucząc, aż się popiją.
W Kurlandach i Iflanciech jeszcze tego
bałamąctwa dosyć. W Prusiech zaś, w Sambijej i około Insterborku,
Ragnety etc. mają swoje święto, które zową Pergrubi. Z kila wsi zsypują
słód na piwo, a szczedwszy się w dom jaki wielki, tam ich Wurschait
czarownik wziąwszy wielki garniec piwa, podnosi go wzgórę, a modłę czyni
do boga Pergrubiusa mówiąc: O, Weszpocie Dewe musu Pergrubios etc. (O,
Wszechmogący Boże nasz Pergrubiusie etc.). Dziękuje, iż zimę odegnawszy
lato im przywraca, prosi, aby im żyzny rok dał, potem ujmie konewkę
z piwem zębami, a wypiwszy piwo, rzuci konewkę przez się, nie dotykając
się jej rękoma, a starszy onej wsi ją chwyta, a nalawszy co narychlej
piwa na stół stawia. Wziąwszy zaś kufel Wurschait Perkunusa albo Pioruna
prosi, aby gromy. grady etc. odwrócił, także mu kufel piwa w zęby
ująwszy na cześć wypije. Potem wszyscy piją tym sposobem Swajstyrowi,
bogu światłości,i dla pogody i Pilwitowi dla zgromadzenia dobrego zboża
i innym bogom, bo ich 15 mają,, czyni po kuflu piwa za każdym razem
w zęby wziąwszy pełniąc, a chłopi za nim, potem by wilcy wyjąc, ku ich
chwale pieśń śpiewają. A jeśli zły urodzaj będzie, grzechom to swym
przypisują, prosząc przeto Auschlawissa, boga chorych i niemocnych, aby
się do innych bogów o łaskę za nimi przyczynił. Tamże w Zudawen, Zamland
chłopi jakoby po kolędzie chodzą raz do roku, zbierając pieniądze,
chleb i inne rzeczy, co potem przedadzą, a za te pieniądze kozła albo
byka, a jeśli im pieniędzy stawa, oboje kupią. Potem Wurschaitos, ich
pop, wdziawszy wieniec na głowę, położy rękę na kozła albo na byka,
prosząc bogów wyższej mianowanych, aby od niego obchód tego święta
wdzięcznie przyjęli, a wziąwszy byka albo kozła za rogi, wiodą go
do gumna i podniosą go wszyscy chłopi wzgórę, a Wurschait pop opasawszy
się ręcznikiem, wzywa po wtóre wszystkich bogów mówiąc: Ta jest
chwalebna ofiara i pamiątka ojców naszych, abyśmy zgładzili gniew bogów
swoich. Potem wkoło trzykroć chodzi szepcąc, a potem onego kozła
zarzeżą, krwie na ziemie nie rozlewają, ale w jaką waskę wycedzą, którą
potem Wurschait ludzie kropi, ostatek każdy z nich po trosze w garnuszki
do domów rozbiorą, a tym bydło kropią jako w rzymskim kościele święconą
wodą. Zsiekawszy byka albo kozła w stuki, warzą, a chłopstwo około
ognia siedzą, który barzo wielki uczynią, niewiasty lepak ich przynoszą
placki nie pieczone, a oni wziąwszy po placku, ciskają je sobie przez
płomień jeden ku drugiemu, tak długo iż się upieką, potem jedzą i piją,
hucząc w trąby długie całą noc. Rano ostatki tej kolacji wynoszą
na rozstanie dróg i placek a to ziemią zasypią, aby pies albo inny
zwierz tego nie doszedł, potem się rozchodzą.
Tu już koniec temu rozdziałowi czynię,
innych bałamuctw barzo wiele umyślnie opuszczając, które pobożny
czytelniku słysząc i zadziwić się musisz okrutnemu zaślepieniu i Panu
Bogu dziękować się zeznaż winnym cię z tak gęstych ciemności wyrwał.
O POGRZEBACH STARYCH PRUSAKÓW POGANÓW
I TERAŹNIEJSZYCH POZOSTAŁYCH
CAPUT VI
I TERAŹNIEJSZYCH POZOSTAŁYCH
CAPUT VI
O zmartwychwstaniu
na dzień sądny wierzyli, ale niedobrze, bo jakowej tu był na świecie
godności zmarły, takiej go być rozumieli i na onym. Jeśli był
szlachcicem albo chłopem, bogatym albo ubogim, wielmożnym albo chudym
pachołkiem, takież miał być po zmartwychwstaniu. I dla tegoż z książęty,
z pany i z szlachcicami umarłymi sługi, służebnice, szaty, klejnoty,
konie charty ogary sokoły łuk z sajdakiem, szable, włócznią, zbroje
i insze rzeczy, w których się zmarły za żywota kochał, z rzemieślnikami
takież ich naczynie, z chłopy wiejskimi i innymi to; czym sobie,
żywności który z nich nabywał, palili, tak wierząc, iż z tymi rzeczami
wespół zmartwychwstać mieli, a jako na tym świecie, tak i na onym tego
używać, tym się cieszyć i żywić mieli. Rysie też albo niedźwiedzie
paznokcie palono z umarłymi, bo wierzyli, iż na górę wielką a przykrą ku
sądnemu dniowi wstępować mieli, jakiś bóg wszechmocniejszy
nad wszystkim światem czynić miał, a przeto iżby tym snadniej
i bezpieczniej tam wleźć mogli, paznokciami rysimi myślili sobie
pomagać.
Ten obyczaj i inne mieli Litwa, Żmódź,
Prusowie starzy jednego narodu, nabożeństwa, obyczajów jak domowych, tak
wojennych ludzie będąc, acz język za czasem odmienili.
W kurlandskiej ziemi są jeszcze tego
znaki z strony pogrzebu, acz różne. Kiedy się który śmiertelnym czuje,
tedy przyjaciół i sąsiadów na beczkę albo dwie piwa prosić każe,
których przeprasza i żegna. A oni zaś umarłego w łaźni pięknie umyją
i ubrawszy go w czecheł na stołku posadzą, a z rzewnym płaczem, pijąc
do niego, mówią: Ja do ciebie piję, miły przyjacielu, i czemuś umarł,
mając miłą małżonkę, dziatki, bydło etc., dostatek wszystkiego?,
Na dobrą noc potem drugi raz do niego piją i proszą, aby na onym świecie
ich przyjacioły pozdrowił, a z nimi sąsiedzko żył. Ubrawszy go potem
w szaty, a jeśli mąż będzie, przypaszą mu kord albo siekirę, ręcznik też
około szyje, w który kila groszy, chleba i soli na strawę mu zawiążą
i dzban piwa z nim tak do grobu włożą.
A gdy niewiastę grzebią, nici i igłę jej
włożą, aby sobie, jeśli się jej co zedrze na onym świecie, zaszyła.
Gdy umarłego do grobu wiozą, przyjaciele idąc procesyją nożmi wzgórę
szermując, wołają: Geigoi, Begeite, Pokkole – to jest: Uciekajcie, precz
biegajcie dyjabli od ciała.
W liflantskiej lepak ziemi i po dziś
dzień za Mojzą Sołkową to się znajduje, iż przy pogrzebiech umarłych
w trąby grają, śpiewając: Idź, nieboże, z tego nędznego świata,
z rozmaitych ucisków, na wieczne wesele, gdzieć ani buczny Niemiec, ani
drapieżny Lejlisz to jest Polak albo Litwin, ani Moskwicin krzywdy nie
uczyni. Pamiątkę też umarłych ojców, matek i innych , krewnych
w październiku miesiącu obchodzą, a czasem na kożde święto na grobiech
lamentliwie śpiewają z płaczem, wyliczając zmarłego godności.
Kurlandowie, Prusowie do karczmy zaraz
z kościoła idą, a tam stypy zażywają, bez nożów jedząc, a każdej potrawy
sztukę kto życzliwy zmarłemu pod stół miece i kufel piwa leje. O czym
już dosyć.
O ŚMIERCI WEJDEWUTA KRÓLA PRUSKIEGO
I NAZNACZENIU NA PAŃSTWO SYNA JEGO
A O UDZIALE INNYCH SYNÓW
CAPUT VII
I NAZNACZENIU NA PAŃSTWO SYNA JEGO
A O UDZIALE INNYCH SYNÓW
CAPUT VII
Roku 573 Wejdewuto, król pruski, widząc
się w leciech zaszłego, bo 116 lat był żyw, umyślił dla pokoju syny
swoje za żywota podzielić. Dla tegoż zebrał wszystkę szlachtę i pany
pruskie, którym to oznajmił na co gdy zezwalali, pierwszy syn Saimo
rzeczony panem pruskim mianowany jest. Do świętego dębu tedy, gdzie
bogowie ich byli (jakom wyższej pisał), zgromadzili się wszyscy, a Krywo
Kryweito, ich biskup nawyższy, kozła zabiwszy, bogom paloną ofiarę
za grzechy wszystkiego ludu oddawał.
Potem wezwany do gromady pierworodny syn
królewski Saimo, któremu ociec rzekł: Synu miły, ślubujesz miłościwym
bogom naszym przystojną cześć, chwałę z powinnym nabożeństwem, a tudzież
naszemu Krywo Kryweito winne posłuszeństwo, słuszną uczciwość oddawać,
a bogów naszych i Krywo Kryweita z sługami jego, wespół z bracią swoją
do gardła bronić, żeby jak na zdrowiu bezpieczni, tak na czci nie
zelżeni, a na majętności uszkadzani nie byli, ale co dato się pomnażali
i zaczęte nabożeństwo się mnożyło? Na co Saimo, pierworodny syn
królewski, odpowiedział: Ślubuję pod karaniem boga mojego Perkuna.który
mię ogniem swym niech zabije, jeśliż tego wszystkiego nie ziścię. Rzekł
mu zaś Krywo Kryweito: Wlóż rękę twoję na głowę ojca swego, a dotkni się
dębu twych przemożnych bogów. Tedy król Wejdewuto i Krywe Kryweito przy
bytności wszystkiej szlachty rzekł: Bądżże ty już panem w ziemi Goiko
i Niemo.
Tymże sposobem i ceremonijami inny
synowie królewscy wzięli udzielone sobie państwa. Pierwszy syn ziemicę
swą od imienia swego Żejmodź (do teraz Żmódzią), a drugą Zamland
mianował, z którego księstwa za poganów ludu do boju godnego 4000
jezdnych a 40 000 pieszych wychodziło. Tej ziemie albo księstwa główne
miasto teraz i rezydencyja książąt jest Królewiec, zbudowane z zamkiem
roku 1260.
Sudo, wtóry syn, od niego Sudonia albo
Sudawen ziemia rzeczona, w lud kiedy nad inne księstwa pruskie bogata,
mając do boju 6000 jezdnych a więcej niż 12 000 pieszych. W tej ziemi
nazacniejsze familije, celniejsza szlachta i przebrani dworzanie
mieszkali, przez Krzyżaki potem dla niewiary poburzona, teraz pustynia,
tak że jedno siedm wsi w Laubtaskim powiecie zostało.
Natangia, trzecia ziemia, od Natanga
nazwana, te od Barterlanda Alba rzeka dzieli, od Pomesanii Passarga.
Nadrowia czwarta od Nadra. Szaławonia 5 od Szaława, tę dzieli z Litwą
Memel albo Niemen rzeka. Bartenland od Bartona mianowana ziemia szósta,
graniczy z Litwą 70 jezior i puszczami, od Galindii także ją jezioro
wielkie dzieli. Galindia 7 ziemica od Galinda nazwana. Warmia 8 od Warma
imię wzięła, sławna i dziś warmieńskim biskupstwem. Hockerland 9
od książęcia Hoggo. Pogesamia zaś od córy jego Pogia 6 ziemica rzeczona.
Chełmieńska ziemia 10 od Colmii, syna Wejdewutowego rzeczona. Pomesania
11 ziemica pruska od Pomeza, syna Wejdewutowego nazwana, przez którą
Wisła, Elba, Drużno, Drobnic, Wesera rzeki idą. W tej ziemi sławne
z zamkiem obwarowanym miasto Malbork, założone roku 1302, zamek zaś
1281.
Teć są imiona synów Wejdewuta, pana
pruskiego, i udziały ich albo ziemice od ich imion nazwane. Był dwunasty
syn Litwos z Litewki narodzony, którego jako z innej matki urodzonego,
bracia nienawidzieli ;i bitwy z sobą staczali, potem Litwos ustąpił
Prusom a do swych ojczystych kątów litewskich się udał. A bracia jego
na swych udzielech przestawając, w miłości mieszkali, skądże też przeciw
nieprzyjaciołom potężni byli a w pokoju żywiąc, w gospodarstwo się
wprawowali.
O WIELKIM OKRUCIEŃSTWIE PRUSÓW, GALINDIANÓW I INNYCH
CAPUT VIII
CAPUT VIII
Za czasem tak się lud
ten pruski rozmnożył, jako w pokoju, że im w ziemi ich ciasno być się
zdało. Przetoż zwierzchność tej ziemie Galindyjej rozkazała to babam
srodze (jako Farao w Egipcie); aby żadnego dziewczęcia, gdy się urodzi,
nie żywiły; go, iż ich lutość odwodziła, gdy nie czyniły, obrzażowali
piersi paniam i żonąm, aby tak żadnego dziecięcia, wychować nie mogły.
Tam płaczliwe narzekanie, żałosny lament z gniewem zamieszany onych pań
uskromić się nie mógł.
W tej to ziemi była białagłowa dziwnego
dowcipu; rozumu bystrego, która w powadze u wszystkich wielkiej była
i za prorokinią (ona czarownica pewnie była) ją miano. Do tej celniejsze
panie ziemie onej przyszedwszy, swoją nieznośną ciężkość, boleść, a co
więcej bę z płaczem skarżąc się przełożyły, rady jakby się tak wielkiego
gwałtu nad mężami okrutnymi pomścić i sobie to nagrodzić miały,
szukały. Ta miła prorokini, wzięła to sobie na rozmysł i tę drogę ku
pomście ich wynalazła. Wezwała do siebie przedniejszych ziemie Galindii
i taką rzecz ku nim uczyniła: Ta jest, o Galindiany, wola bogów naszych
wszechmocnych, przez mnie wam znać dają, żebyście tudzież nie
mięszkając, nie biorąc na się zbroje ani z sobą żadnej broni, w ziemię
szli, burzyli a łupów, których wam bogowie nadadzą, nabrali.
Co jako skoro pogaństwo usłyszało, co
żywo jak na miód bieżeli, żony z dziećmi doma zostawiwszy, plundrowali
ziemię krześcijańską, więźniów i łupów nabrawszy, do domu się wracali.
Lud krześcijański mogąc zrazu odpór dać jako bezbronnym, z strachu się
pokryli, aż kila więźniów od pogan do swych przybiegwszy, im
to opowiedzieli, iż broni nie mają. Dodawszy sobie serca krześcijani,
obronno za pogany w pogoń się udali, doścignąwszy na głowę je zbili,
łupy odebrawszy, do domu się z weselem wrócili.
Tak ich prorokini zwiodła i stał się im
wet za wet. Sudawowie, sąsiedzi i bracia ich, wpadszy też do Galindii,
spustoszyli ziemię, bydło wygnali, żony ich z dziećmi z dostatkiem
zabrali. To pisze Petrus de Dusenburg. Wprawując się tak powoli
pogaństwo okrutne w tyraństwo, w Mazowszę, pomorską ziemię i w inne
wtarczki czynili a okrutne morderstwa zwierzęcią srogością, nie mając
baczenia na żadną płeć, płodzili a z zwycięstwa przyjeżdżając, co
nazacniejszą osobę jako i Litwa we zbroi z koniem na ofiarę palili żyw
o bogom swoim.
O NAWRÓCENIU POLAKÓW DO WIARY KRZEŚCIJAŃSKIEJ
A ZAMORDOWANIU WOJCIECHA ŚWIĘTEGO OD PRUSÓW POGANÓW
CAPUT IX
A ZAMORDOWANIU WOJCIECHA ŚWIĘTEGO OD PRUSÓW POGANÓW
CAPUT IX
Roku Pańskiego 965 Mieszko polski
monarcha z swymi wiarę krześcijańską przyjął i w Gnieźnie jest okrczony,
a Miecsław od sławej dobrej był mianowany. Przed tym Mieszko
od zamieszania Rzeczypospolitej, gdy się ślepo urodził, był rzeczony:
Polacy też za nim 7 dnia marca się pokrczili. A gdy ewanieleli ją
czytano, miecza do połowice dobywali, dając znać się być gotowymi
do gardł o wiarę czynić. Między inszymi nauczycielmi słowa Bożego był
też Wojciech święty, który z Węgier do Polski przyszedwszy, do Prus
poganów się udał nauczać ich prawdy Bożej, a przewiozwszy się przez Ossę
rzekę, która jest za Grudziądzem lń, szedł daliej w bałwochwalskie
pogaństwo, ucząc ich, że to coć chwalą stworzenie jest, ukazał im
prawdziwego Boga, sprawcę wszech rzeczy mego Syna Jego Jezusa Krystusa
mesyjasza prawdziwego, za nas ukrzyżowanego etc. Co oni słysząc, pędem
rzucili się nań i zabili go nad morzem, blisko miasteczka co dziś
Fischhauss zowią. Do Bolesława króla polskiego potem wskazali, że Boga
jego zabili i zakopali, nie rozumiejąc sprośne pogaństwo, że święty mąż
ten nie zdobywał się na bósztwo obyczajem bogów ich, którzy to imię
sobie kradli, ale samego siebie uniżając, jako jedynego prawdziwego Boga
Ojca, Syna i Ducha Świętego wyznawał, inszych też do tego wiódł.
Na okup ciało jego podali tym sposobem, aby im tak złota dano, jako
ciało zaważy. Bolesław zebrawszy skarbów jako naprędziej mógł, potrzebę
na odkupienie ciała posłał tam; a gdy ważono, nic nie zaważyło z Boskiej
sprawy. Przywieziono tedy je do Trzemeszna naprzód klasztora, a potem
do Gniezna przeniesione, o wielkich cudach przy grobie jego piszą.
Tą sławą za gorąca rozniesioną Otto tego
imienia trzeci, cesarz krześcijański, z świetnym pocztem do Poznania
naprzód; potem. da Gniezna nąwiedzać grób Wojciecha świętego przyjachał,
szukając tego, co doma miał. Przeciw niemu Bolesław król dosyć ozdobnie
wyjachał, czyniąc mu poczciwość; a z nim do Gniezna szedł, po długich
ucztach koronę od niego wziął przy arcybiskupie gnieźnieńskim
Gaudenciusie, wolnym go też uczynił cesarz od poddaności dani, co
przedtem wszyscy królowie, książęta etc. winni byli cesarzowi oddawać.
Ten to Bolesław wtóry krześcijański monarcha, . a pierwszy król
koronowany polski, Chabry od Rusaków dla jego śmiałości i czujności
wojennej rzeczony był. Koronacyja jego była Roku Pańskiego 1001.
PRUSOWIE BOLESŁAWOWI KRÓLOWI HOŁDOWAĆ MUSZĄ
CAPUT X
CAPUT X
Bolesław król polski
pierwszy, przez Ottona trzeciego cesarza rzymskiego koronowany,
wygnanego Śwatopełka a na kijowskie państwo wsadziwszy (gdzie tei
wjeżdżając w .bramę rzeczoną Złotą na pamiątkę wieczną mieczem
do połowice forty przeciął), Jarosławia poraziwszy, z saskimi
i z Pomorzany granice miał, a one sobie. po rzekę Elb albo Łabi aż
do Morza Niemieckiego z nimi ustawił wkopawszy żelazne słupy
na wieczność. Z Rusią takiej uczynił po Niepr. To wykonawszy, do Prusów
pogan z wojskiem swym się wezbrał, na które bez wieści przypadwszy bił,
zgromił, ziemię pustoszył, miasta też Balgę, Radzyno i Romnowo albo
Romowę zburzył, miasto główne i stolice biskupów nawyższych pogan, tamże
też dąb u nich święty z ich bałwanami wyciął i w popiół obrócił. Krywo
Kryweito z swymi wejdolotami i z celniejszymi pany do lasa w jamy
uciekli (zły strach), ale słysząc o srogim pustoszeniu ziemie swej,
posłali naprzód gońca prosząc o wolne a bezpieczne do króla przyjachanie
czego gdy im lutościwy król pozwolił, sami co przedniejszy do niego
przyszli, a jemu z uniżonością (lepszy karany) poddaność ofiarowali
i trybut na pewne miejsce każdego roku dawać obiecali.
Wdzięcznie to od nich król Bolesław
przyjął i uczyniwszy pokój w ziemi, z tryumfem i weselem wielkim,
rycerstwem łupami obciążonym, do Polski się wrócił. Pierwy jednak niż
wyjechał, postanowił granice swe o Morze, które Balteum zową, przetoż
graniczny (na znak też zwycięstwa) słup żelazny w pośrodku Ossy rzeki
postawił, skąd też przyległa wieś Słupie imię wzięła.
Tak sobie ułożył pewne granice na wschód
słońca, na zachód i pułnocy. To zhołdowanie Prusów według kronik
pruskich miało się dziać Roku Pańskiego 1015, drudzy twierdzą 1017.
Po wielkich pracach, które miewał ten sławnej pamięci król Bolesław,
wpadł w niemoc, w kilku miesięcy umarł, mając wieku swego lat 58,
trzeciego dnia kwietnia roku 1025. Królował lat 25. W Poznaniu śrzód
kościoła na tumie pochowan. Smierć jego kometa, która na ten czas była,
znaczyła. Tak żałośni byli Polacy z śmierci tego króla godnego pamięci,
że cały rok jak mężowie, tak niewiasty w żałobie grubej chodzili,
biesiad żadnych ani tańców nie stroili.
OD KOGO MAZUROWIE RZECZENI I JAKO Z PRUSAMI
OD KAZIMIERZA PORAŻENI A O OBIESZENIU
PIERWSZEGO ICH PANA
CAPUT XII
OD KAZIMIERZA PORAŻENI A O OBIESZENIU
PIERWSZEGO ICH PANA
CAPUT XII
Po śmierci króla
polskiego Mieszka, w interregnurn Maslaus albo Masos, podczasy,
nieboszczyka króla, widząc roztargnieniu pogodę, płocki powiat opanował,
a mając po sobie gromadę ludu, państwu temu od imienia swego nazwisko
Mazowsze dał, ufając już siłam swoim. Gdy Kazimierz obmyślawał pokój
R,ze. pospolitej, do tego się naprzód udał, aby upornego a okrutnego
Maslausa albo Mazosa, który ustawiczne wtarczki do Polski czynił,
skrócił. Przetoż zebrawszy wojsko do Mazowsz ciągnął.
Ochotnie też Maslaus z swojemi się
gotował, mając wieść o tym, a wyjechawszy z wojskiem królowi bitwę dał.
Porażeni Mazurowie i rozproszeni musieli królowi zwycięzcy czołem bić.
Mąslaus zaś tyran, nie ufając swoim, do Prusów poganów się udał,
u których pomoc szukał, jakoż u poganów na krześcijany prętko znalazł.
Jadwieżów też pobratyniów pruskich w tym używał, z którymi się
zgromadziwszy do Mazowsza ciągnął, a ziemię nie osadzoną w ten czas
łatwie wziął.
Kazimierz jako skoro o nieprzyjacielu
się dowiedział, wszy co mógł nawięcej ludu (którego naprętce wiele nie
mógł mieć), przeciw zdrajcy ciągnął. Maslaus też jakoby pewien
zwycięstwa, ufając w mocy i w mnogości okrutnego ludu pogańskiego, króla
u Wisły czekał. Gdy blisko siebie obozmi stali, Kazimierz niejako dla
nierównego pocztu nieprzyjaciół był strachem. zjęty, czym uczynił złą
myśl żołnierzom swoim. Ale w Bodze ufanie kładąc a sprawiedliwą wojnę
zaczynając, pierwszym się też zwycięstwem ciesząc, rzecz o tym
do wszystkiego rycerstwa ozdobną uczynił, którą tak ich serca animował,
że wszyscy krzyknęli bić się do gardł.
Dał znak potkania, nieprzyjaciele także,
okrzyki ogromne, głosy różne aż pod niebo rozbijają. Poganin
nielutościwy oślep bije, naszy mężnie (choć nierówno) odbierają.
Porażeni na koniec pogani tył podają, a naszy tym barziej przypierają.
Okrutna porażka, że jako Pruska Kronika świadczy, Prusów, Jatwieżów
i innych poganów na placu 15 000 zostało, a pojmanych 2000 było.
Maslaus do Prus przedsię po porażce
uciekł, mając o Prusach (iżby mu znowu przeciw Kazimierzowi królowi
polskiemu pomoc dać mieli) tę nadzieję, ale go barzo omyliło. Bo Prusacy
dostawszy go, mszcząc się swych braci na wojnie pobitych, zadawszy mu
wielkie męki, na wysokiej szubienicy pana Maslausa obiesili, pośmiewając
się z niego tymi słowy: Wysokimeś być pragnął, wysokoż wiś. Tak zły
rady sprawca źle zginął, a imię jednak od siebie Mazowszu zostawił.
Prusowie obaczywszy się, łaski u króla żądali, którą też otrzymali.
Trybut zatrzymany oddali i dawać na potem ślubowali, tak się pokój stał.
BOLESLAW PRUSY FORTELNIE PORAZIŁ
CAPUT XIII
CAPUT XIII
Po śmierci Kazimierza króla polskiego,
który umarł roku 1058 a w Poznaniu pochowan, na królestwo Bolesław,
rzeczony od dobrego serca Śmiały, był koronowany w młodych leciech,
którego młodość Prusowie sobie lekceważąc, tudzież zabawionego widząc
czeską wojną, do Pomorza wtargnęli, przebywszy Wisłę, bez lutości ziemię
plundrowali, co się nawinęło żywili, plonów do domu wiele nabrali.
Obawiając Polaków, mocną twierdzą nad Wisłą, gdzie teraz Grudziądz,
zbudowali, Gródek nazwali, łupy, których z Polski nabywali, tam
składali. Tak srogie wojska zbierali, że wszystką pomorską ziemię mało
nie osiedli i opanowali Bolesław uspokoiwszy burdy z książęciem czeskim
Bratysławem i pokój utwierdziwszy krewnością (bo za żonkę Bratysław
króla polskiego Bolesława siostrę Swentochnę wziął) do Prus wielką się
mocą ruszył, ale bitwy dać nie chcieli, a Gródka pod nimi dobyć mocą nie
mógł, bo ze wszech stron dobrze był obwarowany, fortylem ich, a nie
jawną bitwą, której się zbraniali, pożyć umyślił. Ruszył się tedy
z wojskiem jakoby chciał nazad do Polski, zaniechawszy nieprzyjaciół,
jechać, ale przyszedwszy w ciasne kąty, cicho z wojskiem leżał, cyhając
na pogany. Prusowie mniemając, aby król do Polski odjechał, z swoich jam
wychodzą, aż śmielszy, że przed sobą nikogo nie widzą, radzić zaczęli
o wtarczce do Polski i nie mięszkając na to się zgotowali, czego gdy się
król przez śpiegi pewnie dowiedział, z wojskiem swym ochotnie przeciw
im się spieszył, a przeprawiwszy przez Ossę rzekę. na niespodziałe
ogromnie uderzył i na głowę poraził i tak zaś pomorską ziemię, którą oni
już mało nie wszystkę byli opanowali, wziął a Prusy po staremu pod swą
moc podbił roku 1059.
POMORZANIE I PRUSOWIE Z PODDANOŚCI SIĘ WYŁOMIWSZY,
SZKODY CZYNILI ALE KILAKROĆ OD POLAKÓW PORAŻENI
CAPUT XIV
SZKODY CZYNILI ALE KILAKROĆ OD POLAKÓW PORAŻENI
CAPUT XIV
Pomorzanie i Prusowie
pogani nowego króla Władzisława Hermana polskiego zabawionego wojną
czeską i morawską widząc, wybili się z posłuszeństwa a szkody w Polszcze
czynili, hołdu dawać nie chcieli, przeciwko którym król z ludem
Sieciecha wojewodę krakowskiego, hetmana wyprawił. Stoczyli z sobą bitwę
w dzień Wniebowzięcia Panny Maryjej, na obie stronie równi sobie będąc,
zwycięstwo niepewne alić pogani gdy tył podali, naszym serca dodali,
w nich wielką szkodę uczynili. Łaski potem prosić musieli
i posłuszeństwo z danią obiecali roku 1083. Zaraz po odjeździe wojska
królewskiego przyszła wieść, iż Pomorzanie i Prusowie wiary nie
trzymają, szkody czynią. Król tym obruszony, zaraz w miesiącu lutym,
z małym, jak naprętce zebrać mógł ludem, ale jednak przebranym,
rozdzieliwszy lud na dwa ufy, ziemię pogańską wzdłuż i wszerz ogniem
i mieczem; żadnego odporu nie mając, wojował a z łupem wielkim i się
nakierował.
Pomorzanie z Prusy sąsiady, co się byli
w jaskinie pokryli, dowiedziawszy się o małym ludu królewskim,
zgromadzili się co narychli w pogonią za królem, co szpiegirze, które
za sobą król zostawił, jemu tudzież, że w piąci milach są za nim, znać
dali. Rycerstwa swego Władzisław radził się, co by czynić miał, jeśliż
ujeżdżać, albo się potkać z wielkością ludu małym pocztem.
To jednomyślnie rycerstwo polskie zamkło, że wolą poczciwie umrzeć niż
uciekać, bo to niesłuszni rycerzom i panom przed sługami i hołdownikami
swymi uciekać.
Potkali się tedy mężnie o trzeciej
godzinie na dzień, a trwała wątpliwa bitwą aż do zmierzchu, tam potem
szyki pomylili Pomorzanie i zwyciężeni tył podali. Polacy z zwycięstwem,
obciążeni plony do Gniezna jachali, bo Wielkanoc święta zachodziła.
Gdy król zwykłe z swoimi nabożeństwo odprawił, wypoczynąwszy żołnierzom
i bydłu, zebrawszy ludu więcej zaś do Pomorza ciągnął, a one mocą
z Prusami do posłuszeństwa przywiódł, gdy pierwej do niego przyszli
łaski żądać, wydając przyczyńce rebelii, których na gardle król pokarał
roku 1060.
Niedługo trzymali słowo Pomorzanie,
abowiem znowu królowi wtargnęli w ziemię i Miedzyrzecz na saskiej
granicy wzięli przez zdradę i wiele korzyści wygnali. Władzisław król
gdy to usłyszał, tudzież Sieciecha . hetmana z ludem wyprawiał. Bolesław
też królewic ojca prosił, aby go tam ku dobywaniu zamku posłał. Ociec
dziwował się chęci jego w młodych leciech ku rycerskim rzeczam i acz mu
tego z pierwu zbronił, potem na to zezwolił i ufiec jeden ludu
z niektórymi pany jemu poruczył, Sieciech, aby wszystko rządził (jako
doświadczony hetman) rozkazał. Którzy gdy oblegli Miedzyrzec,
szturmowali przez ustania gwałtem k niemu, ale mu nic uczynić nie mogli,
gdyż mocno obwarowany był.
Głodem umyślili Polacy przymusić
Pomorzany do podania zamku, co oni zrozumiawszy, chlebem i mięsem
z zamku pogani ciskali na Polaki. Tym poruszony Sieciech chciał
odstąpić, mniemając tam wiele żywności być. Ale Bolesław królewic we 12
leciech będąc, tak powiedział: „Wierzcie mi iście, iż ludzie ci żywności
nie mają, jedno nas tak fortelem podchodzą i zbyć chcą, ale poleżmy
jeszcze a tego doznamy”. I kazał Bolesław królewic polski przeciw ich
chytrości kilka domów budować około zamku i gontami pobijać, bo tam
drzewa dawając znać, iż tam zimować chcą. Bacząc to Pomorzanie posłali
z wielkimi dary do Bolesława królewica podawając mu zamek i wszystko co
jest w nim, zachowawszy tylko zdrowie swoje. Królewic przyrzekł uczynić
i także się stało, nadgrodziła się irn wszystka utrata przez roztropność
króla młodego Bolesława, zamek wzięli, do domu się potem z radością
wrócili.
BOLESŁAW CRISPUS PRUSY PORAZIŁ, DO HOŁDU
I PRZYJĘCIA WIARY KRZEŚCIJAŃSKIEJ PRZYWIÓDŁ,
ALE POTEM OD NICH SRODZE PORAŻON
CAPUT XIX
I PRZYJĘCIA WIARY KRZEŚCIJAŃSKIEJ PRZYWIÓDŁ,
ALE POTEM OD NICH SRODZE PORAŻON
CAPUT XIX
Roku Pańskiego 1164 był
król w Polszcze imieniem Bolesław, Crispus od kędzierzawych włos
rzeczony, ten z wojskiem wielkim do Prusów pogańskich się ruszył, wszerz
i wdłuż ogniem i mieczem okrutnie ziemię zwojował, a Prusy, że żądali
łaski, przymusił. Której im pokazać nie chciał, ażby przysięgli trybut
królowi na każdy rok dawać i porzuciwszy a popaliwszy swe bałwany,
na wiarę się krześcijańską okrzcić. Co gdy Prusowie przyjęli i przysięgą
to swą potwierdzili, łatwie królewską łaskę otrzymali.
Poburzyli tedy bogów swych fałesznych
bałwany, a na to miejsce jedynemu prawdziwemu Bogu kościoły pobudowali,
pokrzcić się i z dziećmi dali, co jednak nie z chęci, ale obawiając się
czego gorszego czynili, jako się niedługo potem pokazało. Bo jako skoro
król odjechał z wojskiem, do smrodu się zaś swego wrócili, ledwo rok
wytrwawszy w wierze krześcijańskiej, zaś jawnie bałwany chwalić poczęli,
wyrzuciwszy kapłany z obrzędy krześcijańskimi, kościoły splugawili.
A obawiając się, żeby tego nie przypłacili, do króla z wielkimi dary
posłali, opowiedając się, iż oni z posłuszeństwa jego się nie wyłamują,
ale owszem jemu wiarę zupełną chować chcą. Tylko proszą, aby do wiary
nie byli niewoleni, gdyż wszystek lud woliałby nie wiem co cierpieć, niż
ojcowskich bogów i zwyczajnych obrzędów odstąpić.
Nie oparł się o to król jakoby się
godziło, gdy słyszał, że wiary jemu nie łariiią- i przetoż tak posły od.
prawił, jakoby na to zezwalał. Więcej ważąc powagę majestatu swego niż
Boskiego. Albo darami tak zmamiony, które i mądrych serca ślepią. Nie
myśląc, że niepohamowany upór, któremu raz wodzy popuszczą, Czego jednak
na niezbożnych Prusach jawny przykład został, bo oni widząc, iż im
pierwsza wina spełzła, zhardzieli b i jawnie królowi z poddaności się
wyłamali, urzędnika jego precz wygnali, z wielką potem mocą chełmską
ziemię i Mazowszę okrutnie burzyli, a wiele więźniów i dobytka nabrali.
O czym do Bolesława gdy wieść przyszła,
bez mięszkania za nimi z małym ludem w pogonią się udał, ale już byli
pogani uszli. Roku zaś 1167 nagotowawszy się Bolesław dobrze mocą
do Prus ciągnął, w ten czas na zdradzie dwaj Prusowie przystali
do króla, czyniąc się wygnańcami, a świadomymi w pruskich ziemiach,
przeto im sprawę i wodztwo poruczono wojska. Którzy w pustynie, lasy,
błota i trzęsawice wielkie a w ciasne kąty lud zawiedli, że nie mogli
ani nazad, ani naprzód wynidź, tam je Prusacy haniebnie porazili,
że prawie co celniejsze rycerstwo polskie tam poległo. Tam też Henryk
księże lubęlskie i sędomierskie, mężnie się z nimi bijąc, zabit.
Kazimierz potem, brat Henryka tego, będąc królem polskim, nad Prusami
i śmierci swego brata się mścił i nieposłuszne skrócił, a do poddaności
i dawania dani zaś przywiódł, w czym też wziął zakład 100 Prusaków.