KS.ALOJZY SZORC
Olsztyn
Studia Elbląskie 1/1999
Olsztyn
Studia Elbląskie 1/1999
POKÓJ DZIERZGOŃSKI Z 7 LUTEGO 1249 r.
ZAWARTY MIĘDZY PLEMIONAMI PRUSKIMI
A ZAKONEM KRZYŻACKIM ZA POŚREDNICTWEM
LEGATA PAPIESKIEGO JAKUBA Z LEODIUM
ZAWARTY MIĘDZY PLEMIONAMI PRUSKIMI
A ZAKONEM KRZYŻACKIM ZA POŚREDNICTWEM
LEGATA PAPIESKIEGO JAKUBA Z LEODIUM
(W wolnym tłumaczeniu, z wprowadzeniem numeracji akapitów)
Do wszystkich, którzy będą oglądać ten
list: Jakub archidiakon leodyjski kapelan papieski i jego pełnomocnik
na Polskę, Prusy i Pomorze śle pozdrowienia imieniem Zbawiciela.
Wasza Miłość niech przyjmie
do wiadomości, że między pruskimi neofitami a Zakonem, tzn. wielkim
mistrzem i braćmi Domu Niemieckiego w Prusach doszło do poważnego
zatargu w kwestii następującej: wspomniani neofici twierdzą, że od
papieży Honoriusza i Grzegorza, poprzedników papieża Innocentego IV,
który z opatrzności Bożej obecnie przewodniczy kościołowi Bożemu, było
im zapewnione prawo do wolności dzieci Bożych, skoro zostali odrodzeni
z wody i Ducha Świętego. Oni byli przekonani, że winni posłuszeństwo
i uległość tylko samemu Chrystusowi i Kościołowi. Tymczasem wspomniani
bracia, wbrew tym obietnicom zmuszali ich do uciążliwych posług i to
do tego stopnia, że sąsiedni poganie słysząc o ich ucisku nie mieli
ochoty poddać się pod słodkie jarzmo Ewangelii. Te sprawy przez dłuższy
czas były przedkładane papieżowi, ten jednak nie zdołał urobić zdania,
która ze stron ma rację. Przysyła więc mnie, abym uśmierzył to zarzewie
konfliktu i pogodził zwaśnione strony, w tym celu dał mi pisma
i zlecenia, abym strony zawezwał i pertraktował z nimi w celu
rozstrzygnięcia kwestii spornych. Przychodzę więc do Prus z mandatu
apostolskiego, z posłuszeństwa papieżowi, aby obie strony tu wezwać
i pertraktować z nimi dla dobra zgody między chrześcijanami.
Najpierw więc wspomniani bracia zakonni
skoro, jak mówią, gorąco pragną rozszerzać tu wiarę chrześcijańską
i głosić imię Chrystusa wśród pogan, neofitom już nawróconym na wiarę
chrześcijańską i ochrzczonym, a także poganom wokół mieszkającym,
potencjalnym kandydatom do chrztu i nawrócenia, w obecności naszej
i biskupa chełmińskiego Heidenryka przyobiecali prawo do kupna każdej
rzeczy od dowolnego człowieka lub nabycia w inny godziwy sposób to co
kupią lub inaczej nabędą będzie ich własnością, którą przekazać mogą
spadkobiercom. Jeśli więc któryś z Prusów odejdzie z tego świata a ma
syna lub córkę niezamężną, to oni będą spadkobiercami po zmarłym ojcu.
W przypadku gdyby ktoś nie posiadał dzieci, a żyć będą jeszcze jego
rodzice, oni będą spadkobiercami po zmarłym synu. Jeśli zaś nie ma
nikogo, ani syna, ani córki, ojca czy matki, przy życiu pozostaje syn
jego syna (wnuk), to on odziedziczy spadek. Gdy nie ma nikogo
z wymienionych krewnych w linii prostej, wówczas dziedzictwo przechodzi
na brata. W przypadku zaś śmierci brata jego syn odziedziczy po stryju.
Ustalenia te neofici przyjęli
z wdzięcznością, uznając je sobie za korzystne, bowiem w czasach
pogańskich prawo do dziedziczenia po ojcu mieli tylko synowie. Neofici
wobec legata papieskiego i innych obecnych wyrazili zgodę na to, aby
w przypadku braku uprawnionych spadkobierców, wszystkie ich
nieruchomości przechodziły na wielkiego mistrza i zakonników i ich dom,
albo na rzecz innego pana, który będzie rządził krajem. Również ruchoma
własność, o ile przez neofitę nie zostanie zadysponowana, po jego
śmierci przejdzie na Zakon.
Zakonnicy pozwalają neofitom na swobodne
dysponowanie swoimi dobrami, to znaczy mogą oni je komu zechcą darować
lub sprzedać. Mogą też zbywać swoje dobra nieruchome swoim pobratymcom,
bądź Niemcom lub Pomorzanom pod warunkiem jednak, że nabywcy są
chrześcijanami i złożą Zakonowi odpowiednią gwarancję, że sprzedający
ziemię nie ucieknie do pogan lub do obozów wrogów Zakonu.
Zakon zezwala neofitom na sprzedawanie
testamentów i dysponowanie w nich rzeczami ruchomymi i nieruchomymi.
Jeśli jakiś neofita swoje nieruchomości zapisze Kościołowi lub
duchownemu, to ci obdarowani po roku czasu zobowiązani są te dobra
odsprzedać spadkobiercom zmarłego, pieniądze zaś mogą zatrzymać sobie.
Jeśli te dobra nie zostaną po roku sprzedane, wówczas przechodzą
na własność Zakonu.
Zakon stoi na stanowisku, że ziemia
zdobyta w Prusach jest własnością Stolicy Apostolskiej i zakonnicy
dzierżą ją z nadania papieskiego, nie mogą więc bez zgody tejże Stolicy
rzeczonych posesji w jakikolwiek sposób odstąpić. Neofici powyższe
ustalenia dotyczące transakcji dobrami przyjęli z zadowoleniem. Ponadto
uznali prawo Zakonu do pierwokupu w przypadku, gdy inni ubiegający się
oferują taką samą cenę. Zakon zobowiązał się przestrzegać rzetelności
w konkurencji i drugiej strony nie zmuszać do zaniechania udziału
w licytacji.
Zakon gwarantuje neofitom zupełną swobodę w doborze partnera przy zawieranych zgodnie z prawem małżeństwach.
Neofici mogą sądownie dochodzić swoich
praw przed trybunałem kościelnym i świeckim przeciw wszystkim osobom
przez nich obwinianym i podejmować dowolne akty prawne.
Chłopcy pruscy zrodzeni z prawego łoża
mają pełny dostęp do stanu kapłańskiego i zakonnego, zaś neofici
z rodzin szlacheckich (ex nobili prosapia) mogą zaciągać się do stanu
zbrojnego i zdobywać pas rycerski.
Ogólnie rzecz ujmując Zakon zapewnia
neofitom pełną wolność osobistą, pod warunkiem jednak wytrwania przez
nich przy religii chrześcijańskiej i w posłuszeństwie Stolicy
Apostolskiej, a także i tu w Prusach Zakonowi. Neofici przystali na te
warunki i wyraźnie zgodzili się na sankcje, że ci, którzy odstąpią
od wiary chrześcijańskiej, tym samym utracą przyrzeczoną im wolność.
Neofici zapytani przez legata
papieskiego, jakim pragną rządzić się systemem prawnym, po naradzie
w swoim gronie odpowiedzieli, że prawem swoich sąsiadów Polaków, na co
Zakon nie wyraził sprzeciwu. Na prośbę Prusów wykluczono możliwość
w sądzie wymuszania zeznania przez przypalanie żelazem, a legat papieski
ogólnie uchylił wszystkie te zapisy w prawie polskim, które mogą być
niezgodne z prawem Bożym i kościelnym. Krzyżacy zobowiązali się nie
zabierać od Prusów bez prawomocnego wyroku sądowego posiadłości
ziemskich.
Neofici, zwłaszcza ci z Pomezanii,
Warmii i Natangii, zostali przez legata pouczeni o innej jeszcze niewoli
duchowej, w która popada każdy, nawet wolny człowiek, mianowicie
wówczas, gdy popełnia grzech. Zrozumieli to i przyobiecali zaniechać
zakazanej przez Kościół spopielania zwłok oraz pochówków pogańskich:
grzebania ze zmarłymi w zbroi konia lub człowieka (żywego), czy choćby
cennych przedmiotów. Zobowiązali się swoich zmarłych grzebać
po chrześcijańsku i tylko na wyznaczonych cmentarzach.
Zaniechają dorocznych ofiar z owoców
ziemi składanych bóstwu, które nazywają Kurche albo wszystkim innym
bóstwom, bo te przecież nie są stworzycielami nieba i ziemi. Prusowie
przyobiecali wytrwać w posłuszeństwie Kościołowi Katolickiemu. Obiecali
też zrezygnować i nie korzystać z wyroczni wróżbitów nazywanych
tulissones i ligossones, bo są to zwykli szarlatani i kłamcy. Oni zło
nazywają dobrem, bo na pogrzebach sławią zmarłych za ich grzeszne czyny,
takie jak napady i morderstwa. Ci wróżbici do góry wznoszą głownie
i wołają, że widzą zmarłego na koniu pośrodku nieba, przy odzianego
w lśniącą zbroję w orszaku innych rycerzy. Takimi to mamidłami karmią
oni ludzi. Prusowie przyobiecali tych wieszczów ze swego środowiska
wyeliminować.
Złożyli też obietnicę, że nie będą
sprzedawać córek na żony i kupować synowe. Nuncjusz słyszał o panujących
tu takich ich pogańskich zwyczajach, że ojciec kupuje za wspólne
pieniądze kobietę na żonę sobie i w spadku pozostawiają synowi. Neofici
przyobiecali, że odtąd żaden mężczyzna nie weźmie swej macochy na żonę,
nie będzie kobiety ani sprzedawać ani kupować. Zezwala się natomiast
mężczyźnie i kobiecie przy zaręczynach dawać w upominku przyszłym
teściom stroje czy klejnoty, bądź też składać gwarancje o późniejszym
dostarczeniu tych rzeczy. Jeszcze raz ci neofici obiecali nie pojmować
za żony macoch, a ponadto żon swoich braci, ani kogokolwiek z rodziny
do czwartego stopnia pokrewieństwa i powinowactwa. Nikogo też nie
dopuszczą do spadkobrania, kto nie został zrodzony z prawego małżeństwa
chrześcijańskiego.
Nikt nie waży się zabić swego dziecka,
sam czy przez kogoś innego, publicznie czy prywatnie. Zobowiązali się
do ośmiu dni po urodzeniu dziecka ochrzcić je w kościele przez księdza.
W razie niebezpieczeństwa o życie dziecka, należy ochrzcić je w domu
zanurzając trzy razy w wodzie przy jednoczesnym wypowiadaniu słów: Ja
ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Prusowie sami
przyznali, że przez długi czas nie mieli ani świątyni ani kapłanów,
przeto wielu z nich zmarło bez chrztu, wielu też pozostało
do ochrzczenia. Obecnie obiecują przyjąć chrzest w ciągu miesiąca.
Prusowie musieli zaakceptować pewne
konsekwencje, mianowicie że konfiskacie ulegną dobra tych rodziców,
którzy z pogardy dla chrześcijaństwa nie ochrzcili swych dzieci, a także
posesje dorosłych, którzy z uporu sami nie dali się ochrzcić. Jedni
i drudzy zostaną wypędzeni w jednej sukni poza granice kraju
zamieszkałego przez chrześcijan, aby nie siać zgorszenia wśród
nawróconych.
Prusowie z Pomezanii przyobiecali, że do
najbliższych Zielonych Świąt odbudują zburzone przez siebie kościoły
w dwunastu miejscowościach. Tak zapisano je w dokumencie: Pozoloue
(inaczej Ruitz), Pastelina, Lingues, Lyopiez, Chamor, Sancti Adalberti,
Bobus, Geria, Prozile, Resia, Alt-Christbork, Raydez, Neu-Christbork.
Warmowie przyobiecali w tym samym terminie, do Zielonych Świątek
zbudować kościoły w miejscowościach Jedun, Saurimes, Bandalis, Silina,
Wuntenowie, Brusebergue. Natangowie zaś mieli zbudować, też w tym samym
okresie kościoły w miejscowościach: Labegow, Tummonis, i Sutwiert.
Wszystkie w wyżej wymienionych miejscowościach kościoły neofici
zobowiązali się nie tylko zbudować, ale zaopatrzyć w szaty, naczynia
i księgi liturgiczne. Do tych kościołów będą przydzielone wsie,
których mieszkańcy mają tam uczęszczać na nabożeństwa i przyjmować
sakramenty święte. Przyobiecali wspomniani Prusowie zbudowane przez
siebie kościoły tak wewnątrz wystroić, aby modlącym się w nich ludziom
stanowiły one bardziej atrakcyjne miejsce kultu niż pogańskie ośrodki
w lasach. Zgodzili się też, że gdyby w wyznaczonym czasie kościołów nie
zbudowali, uczyni to wielki mistrz wspólnie z zakonnikami i kosztami
obciąży Prusów, proporcjonalnie do ich stanu majątkowego.
Zakon przyobiecał do każdego z kościołów
do roku po ich zbudowaniu dać księdza i przeznaczyć mu beneficja.
Neofici zaś zobowiązali się do swoich kościołów parafialnych uczęszczać
we wszystkie niedziele i święta. Zakon pragnąc, aby w tych kościołach
na zawsze była w sposób godny sprawowana służba Boża, sam nie czekając
na Prusów, należycie w obecności legata papieskiego je i plebana
wyposażył w niezbędne rzeczy. Mianowicie, każdemu z proboszczów
przeznaczył osiem łanów ziemi, w tym cztery pola omego i cztery lasu,
ponadto dziesięcinę w wysokości 20 uncji, dwa woły, jednego konia
i jedną krowę. Jeśli dziesięcina nie będzie przygotowana księdzu
na dzień objęcia przez niego parafii, otrzyma on od zakonu do pieczenia
chleba przyrząd zwany bladum pewną ilość piwa, karmę dla konia i zboże
na zasiew. To mu powinno wystarczyć aż do czasu, kiedy zacznie napływać
od ludzi dziesięcina. Zapewne wierni sami z wdzięcznością zapewnią
duchownemu różne ofiary i legaty.
Krzyżacy zapewnili, że gdy dojdzie
do uspokojenia i utrwali się pokój oni ze swoich dwóch trzecich
powierzchni jaką otrzymają przy podziale Prus wybudują większą ilość
kościołów i uposażą je.
Dorośli neofici zobowiązali się
w Wielkim Poście powstrzymać od spożywania mięsa i napojów mlecznych,
zaś we wszystkie piątki roku od mięsa. W niedziele i święta zaniechają
prac służebnych. Przynajmniej raz do roku będą spowiadać się przed swoim
proboszczem, na Wielkanoc przystąpią do Komunii św. i w ogólności
wypełnią wszystkie obowiązki należące do chrześcijan.
Wspomniani neofici okazali wdzięczność za otrzymane łaski, przyszli do legata i sami zaoferowali, że po wsiach będą zbierać dziesięcinę i wymłócone zboże odstawiać do spichlerzy zakonnych, zwalniając przez to Krzyżaków od uciążliwego wędrowania od wsi do wsi, młócenia i zwożenia tejże dziesięciny.
22.
Zobowiązali się ochraniać życie, dobre
imię i prawa wielkiego mistrza i zakonników i nie dopuszczać
do jakiejkolwiek zdrady. Gdyby zaś dowiedzieli się o jakimś spisku
na Zakon, niezwłocznie doniosą o tym, aby ci na czas mogli podjąć środki
obronne. Nie będą też z nikim zawierać przymierzy skierowanych przeciw
Krzyżakom. Owszem na wyprawy wojenne Zakonu pójdą razem należycie
wyekwipowani stosownie do swoich możliwości. Krzyżacy zaś obiecali
legatowi uwalniać z niego każdego Prusa, który razem szedł na wyprawę
i został pojmany przez wroga.
Aby to wszystko, co wyżej zapisane było
po wsze czasy wiernie przestrzegane, pruski mistrz krajowy Heinrich von
Wida dał swoją gwarancję. Również wspomniani neofici w obecności legata
papieskiego złożyli przysięgę na wierne wypełnienie podjętych
zobowiązań.
Powyższe ustalenia podjęte zostały
za zgodą obu stron z zastrzeżeniem praw Stolicy Apostolskiej, a także
przełożonych kraju, obecnych i przyszłych czasów, z zachowaniem wolności
kościelnych, a także przywilejów i wolności wielkiego mistrza i braci
zakonnych, którzy Pomezanom przebaczają ich występki, a ci nawzajem
przewinienia Zakonu. Przedstawiciele obu stron w obecności legata
przekazali sobie pocałunek pokoju.
Na upamiętnienie i świadectwo niniejsze
pismo zostało zaopatrzone w pieczęć wspomnianego biskupa legata,
który osobiście był przy tym obecny. Pod nieobecność wielkiego mistrza
Ditryka von Gruningen pieczęcie przyłożyli jego zastępca komtur Bałgi
i marszałek Zakonu Heinrich Botel.
Działo się dnia 7 lutego 1249 r.
Składamy podziękowania ks. Prof. Alojzemu Szorcowi
za wyrażenie zgody na opublikowania niniejszego tłumaczenia.
za wyrażenie zgody na opublikowania niniejszego tłumaczenia.